mjut
AB
Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie 19:32, 14 Paź 2007 Temat postu: Chrzest + Otrzęsiny I-go ratu - sprawozdanie trzeźwego umysł |
|
|
Witajcie dzień 13.10.2007 z całą pewnością przejdzie do historii jako dzień w którym nie umarliśmy. Mogliśmy, jednak dzięki opatrzności tak się nie stało. I wcale nie chodzi mi o polegnięcie na placu chwały przez pierwszy rok, czy później drugi, trzeci i czwarty rok z powodu hektolitrów spirytusu, bo to może się zdarzyć każdemu zawsze i wszędzie. Bardziej mi chodzi o uczucie dzięki któremu my II-gi RAT czujemy się zadowoleni z samych siebie, że udało nam się przygotować fajny chrzest, który na pewno zapadnie w naszej pamięci na bardzo długo. W skrócie mówiąc nie daliśmy plamy i dostąpiliśmy wspaniałego przywileju jakim było organizowanie chrztu dla I-ratu. Myślę, że każdy z tego czerpał jakąś przyjemnośc. Niektórzy dziką (jak Brzoza, który sprawdził się idealnie w roli sadysty), inni jak choćby ciepły wczuli się bardzo w rolę fotoreportera (i dobrze niech kocury mają pamiątkę), a jeszcze inni (tak było w moim przypadku) stali z boku i przyglądali się jak to wszystko przebiega. Tak przyznaję się - pierwsza dziewczyna, która oberwała jajkiem - to moja robota! Jednak przyglądanie się całemu widowisku z boku i podziwianie jak na to dobrze idzie, jak bardzo zgrani jesteśmy oraz jak bardzo się cieszę, że to właśnie z wami jestem w grupie dostarczało mi niezmiernie dużo satysfakcji. Wiem pojawią się komentarze, że się rozczulam, że brzmi trochę pedalsko ale to wina spirytusu, który wyjdzie ze mnie dopiero na jutrzejszym basenie. Ale, żeby sie nie rozwodzić uważam, że sam chrzest na OSRM przebiegł całkiem pozytywnie. Ogromne ukłony dla dziewczyn, które przygotowały oryginalne bojki, podziekowania dal starszych roczników, że się zjawili, oraz dla SŁONECZKA, p. Szafraniaka i tego 3-typa;). Odniosłem wrażenie, że tego dnia nikt na OSRM nie niezadowolony, przynajmniej nie widziałem osoby która by przynajmniej raz się nie uśmiechnęła. No a potem przyszedł czas na impreze. Szczerze mówiąc bardzo się zawiodłem szczególnie na pierwszorocznych, którzy dali ciała na samym początku (spóźienie, nie w komplecie) ale na szczęście bardzo było dużo wody rozmownej (ok 50l cytrynówki) i nie chwaląc się wpadłem na dość oryginalny pomysł mianowicie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Podoba się? Bo mnie bardzo;) Potem jakoś nawet nie pamiętam jak znaleźliśmy się w championie (bo pękły dwie takie). A tam kolejny browar jakieś jedzenie. Szkoda, że jak zwykle nie pamiętałem drogi do CHAMPIONA no ale to chyba już taka tradycja... Ale gdzie wogóle się podziali pierwsze szczury? Tego chyba nikt nie wie, jakoś sie tak nie integrowały za bardzo, mi się wydaje, ale cóż. Bardzo złą etykietkę sobie zrobili, przynajmniej w moich oczach. Impreza w championie skończyła się gdzieś koło 0343. Byliśmy jednymi z nie wielu, którzy zostali do końca (ja, sofian i mój kolega kamil - pozdro dla ciebie). Na dole zaczeliśmy jeszcze fazować z wózkami ale to inna historia, a później byliśmy spragnieni więc poszliśmy do akademca po spirol i tam 1h walczyliśmy z portierką, niestety tą batalię przegraliśmy i gdzieś przed 0600, dziennym autobusem, wróciliśmy do domu gdzie czekały na nas łóżka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|